czwartek, 11 października 2012

Dzień Schizyyyy

Dziś dzień schizyy.. Dosłownie...
Wczoraj na wieczór okropnie się męczyłam z cofaniem, a w żoładku ogień..

Ranek ok. Wstaliśmy do przedszkola bez problemu... Jak wróciłam zajęłam się sprzątaniem. 
Gdy wstał szanowny ruszylismy na zakupy po powrocie obiadek a teraz odpoczynek.. Ale jest jedno ale...
Ciągle mam głowę pełną pytań: czy ze mną wszystko w porządku ,czy nie jestem chora, czy jestem bądź nie w ciąży,..
Ostatnio wszędzie krąży temat raka a ja.... wyszukuje sobie jakiś boli.. Może i głupie, ale ciągle mnie coś ostatnio boli jak nie piersi to brzuch jakby jajnik, bolą mnie biodra i krzyż tyle ze 2 ostatnie to pewno powikłanie po wypadniętym dysku.. 
Ehh to tyle co mnie dziś dolega.. Może jutro będzie lepszy dzień...

A w temacie dziecka... ruszyło dziś do przedszkola jak co dzień zadowolony bardzo.. Zrobił mi papa i poszedł... Wracając już nie był taki wesoły ponieważ chciał zostać jeszcze w przedszkolu.. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu... Moje dziecko jest odważniejsze niż ja.. i jego sposób zaaklimatyzowania się  jest porażająco szybki..

 A to mały gość i wygłupy po przedszkolu..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz